Konkurs Ding.pl rozstrzygnięty! Oto zwycięskie opowieści!

Konkurs Ding.pl pod hasłem „Pewnego razu w sklepie…” został rozstrzygnięty przez jury serwisu. Znamy opowieści uczestników, a co najważniejsze zwycięzców. O tym, kto wygrał, przekonacie się, zaglądając poniżej oraz w specjalnej zakładce poświęconej temu tematowi na naszej stronie. Sprawdźcie!

Ding.pl dziękuje za udział w konkursie.
Reklama

Dziękujemy za udział w konkursie Ding.pl

Rozstrzygnięcie konkursu „Pewnego razu w sklepie...", którego organizatorem był Ding.pl, miało miejsce 26 stycznia. Pomimo że akcja trwała niecały miesiąc, chętnych do wzięcia udziału nie brakowało. Dziękujemy za zabawę wszystkim, którzy poświęcili, choć chwilę swojego czasu na podzielenie się kreatywną opowieścią. Każda miała w sobie coś wyjątkowego. Dla niewtajemniczonych przypomnimy, że zadaniem było zalogowanie się w serwisie lub na aplikacji, a następnie opowiedzenie zabawnej, dziwnej lub nietypowej historii zakupowej. Uczestnicy walczyli o bony zakupowe, z czego największy o wartości 200 zł. Wśród nagród pojawiły się także specjalne torby, notesy i długopisy.

Na samym końcu artykułu dzielimy się z wami wybranymi i najlepszymi według nas historiami. Chcecie wiedzieć, co mieli do powiedzenia wasi rywale i co sprawiło, że urzekli jury? Odpowiedź na to pytanie, znajdziecie na dole strony. Wcześniej zachęcamy też to poznania laureatów. Być może jeszcze nie wiesz, że jesteś jednym z nich?

Oto lista zwycięzców 

Na szczególną uwagę zasługują osoby, które uplasowały się na podium oraz wyróżnieni! Ich nazwiska można było poznać już przed weekendem. Pełną listę osób prezentujemy także tutaj:

  • I miejsce: MIkołaj Fołta (bon 200zł)

  • II miejsce: Stanisław Krząkała i Damian Danewicz (bon 100 zł)

  • III miejsce: Marta Grochowicz, Jedrzej Sosnowski, Jadwiga Puzewicz, Anula Wawrzyniak (bon 50 zł)

W zależności od usytuowania na podium, zyskali oni kolejno tytuły takie jak: Weteran zakupów, Mistrz Zakupów i Wytrwały Zakupowicz.

Osoby wyróżnione, czyli tzw. Początkujący Zakupowicze to:

  1. Karolina Sęk
  2. Romana Klimek
  3. Paweł Dębała
  4. Iwona Trzósło
  5. Małgorzata Kalisz
  6. Paula Kuczyńska
  7. Tomasz Dąbrowski
  8. Renata Kępa
  9. Aleksandra Prusisz
  10. Dominika Król
  11. Weronika Bandurska
  12. Katarzyna Jedyńska
  13. Paweł Gralka
  14. Bartosz Grzebyk
  15. Patrycja Latocha

Poznaj konkursowe prace - „Pewnego razu w sklepie…”

I miejsce: MIkołaj Fołta

Pewnego razu, gdy byłem jeszcze małym dzieckiem rodzice obiecali mi nową zabawkę. Miałem ją zdobyć poprzez zakup - wówczas - w jedynym tego typu sklepie w naszym mieście. Sklep był ogromny, pełen zabawek - takich, o których nigdy nawet nie śniłem, ba... nie marzyłem. Żeby to bardziej uwypuklić dodam, iż był to początek lat dziewięćdziesiątych zeszłego stulecia... Od dwóch dni nie mogłem już spać, każdą sekundę mojego dnia wypełnia tylko jedna myśl - jaką zabawkę wybiorę? Nic innego nie istniało. Rodzice też już mieli dość, co minutę bowiem z moich ust padało pytanie - kiedy idziemy do tego sklepu? W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany dzień. Podobno od dwóch godzin stałem już przy drzwiach mieszkania, gotowy do wyjścia. Nareszcie wybił godzina 12... Wyruszyliśmy w podróż, która miała mieć jednak tragiczny finał. Wtedy jeszcze tego nie wiedziałem. Ale po kolei... Zbliżając się do sklepu - razem z rodzicami - nagle moim oczom ukazał się on. Sklep z zabawkami. Ogromne szklane witryny, wypełnione po brzegi zabawkami różnej maści, jeszcze większy szyld, z nazwą, której wtedy nie potrafiłem jeszcze przeczytać. Aż w końcu stało się to, czego nikt nie mógł przewidzieć... Weszliśmy do sklepu, nie mogłem opanować emocji, moje zmysły oszalały, nie potrafiłem wszystkiego objąć wzrokiem. Byłem w innym świecie... Nagle z tego podniecenia wyrwał mnie pan sprzedawca, który zza lady powiedział zaledwie: - Dzień dobry, witamy w Domu dziecka. To wystarczyło bym wpadł w największą spazmę mojego dotychczasowego życia. Krzyk, płacz, drgawki, wszystko na raz. Gdy wszyscy naokoło - łącznie z moimi rodzicami - patrzyli nie wiedząc tak naprawdę, co się stało, ja nagle wybiegłem w takim stanie ze sklepu. Podobno mój ojciec złapał mnie dopiero po ponad trzystu metrach. Gdy już mnie jakimś cudem uspokoił, to wówczas zapytał, co się stało. Odpowiedziałem najspokojniej jak tylko potrafiłem... - Proszę nie oddawajcie mnie do domu dziecka. Po tym zdaniu ojciec zalał się łzami... ze śmiechu. "Dom dziecka" - to była nazwa sklepu.

II miejsce: Stanisław Krząkała

Nie wszyscy faceci lubią robić zakupy, ja uwielbiam. Od dawna należę do łowców promocji, ofert zniżkowych, a przy zakupach zawsze korzystam z aplikacji czy kart klienta. Zakupy robię niemal codziennie, a raz na jakiś czas przydarza mi się niecodzienna, zakupowa sytuacja. Pewnych zakupów z Delikatesów Centrum nie zapomnę jednak do końca życia, gdyż... Wystarczyło kupić Prince Polo i wysłać zgłoszenie na adres konkursowy. Tak też zrobiłem. Kupiłem małe opakowanie wafelka i wysłałem zgłoszenie. Po kilu dniach zadzwonił telefon i zadano mi lawinę pytań typu czy lubię zakupy, co lubię kupować, ile kosztuje konkretny artykuł. Finałem rozmowy było zaproszenie mnie do udziału w teleturnieju "Mistrz Zakupów". Na miejscu spotkałem dwie inne osoby, tak jak ja lubiące zakupy, a konkursowym zadaniem było zanieść do kasy jak największą ilość produktów do kasy (bez używania koszyka) w ciągu jednej minuty. Do dziś nie wiem, jak to zrobiłem, ale przy mojej kasie znalazło się aż 109 produktów. Zmęczyłem się maksymalnie, ale zakupowy turniej - zwyciężyłem. Tak oto zostałem "mistrzem zakupów". Oprócz tytułu była nagroda finansowa, a ja do dziś się śmieję, że mały wafelek otworzył mi drogę do wielkich zakupów. Teraz, gdy jestem w sklepie, często sięgam po Prince Polo, by z uśmiechem wspominać turniejowy zakupy!

II miejsce: Damian Danewicz

Poszedłem do sklepu... niedaleko mnie aby zrobić zakupy. Jak już je zrobiłem, to sobie przypomniałem że nie kupiłem cytryn i 6 Jajek. Nieopodal był stragan z warzywami więc stanąłem w kolejce wśród starszych ludzi... czyli wśród swoich hue hue 😁 Ale do rzeczy... Moja kolej... zaspanym głosem mówię poproszę te 2 cytryny i 6 jajek. Pani wzięła ode mnie cytryny po czym piskliwym do granic możliwości głosem pyta. A może chce Pan Jajka od szczęśliwych Kurek? Odpowiadam-NIE 😑 Poproszę 6 zwykłych jajek. Na to Pani nie przestając szczebiotać. Ale może się Pan zdecyduje na te od szczęśliwych Kurek? 🐔🐔🐔 Na to ja zrezygnowany... A z jakiego powodu te kurki są szczęśliwe? 🤔🤔🤔 Panie zdezorientowana popatrzyła na mnie i na resztę ludzi w kolejce i odpowiada dalej piszcząc. To są jajka od szczęśliwych Kurek które mieszkają na wsi i są szczęśliwe.🐥🐥🐥 Na to Ja. Nie przekonała mnie Pani😐😐😐 Jest ryzyko, że te kurki są złe z natury i mogły zrobić coś bardzo złego i teraz pewnie są szczęśliwe😈😈😈 Pani zamarła i po chwili mówi. To zapakować te zwykle? Nie, zaryzykuję !!! Wezmę te od szczęśliwych, zobaczymy jak smakują. Pani nic nie odpowiedziała tylko zapanowała w ciszy. Widok wzroku ludzi z kolejki gdy odchodziłem od straganu- bezcenny 😊😊😊

III miejsce: Marta Grochowicz

Będąc w markecie na zakupach, bez swoich dzieci,pewnego razu zamiast swojego wózka z zakupami podprowadziłm koszyk pewnemu panu w którym było dziecko, a że zrobiłam to trzykrotnie podczas tych właśnie zakupów nie zwróciłam uwagi że dzieciak nie mój,bo byłam sama,żwawo pomykalam po markecie gadając do malucha,kontynuowałam zakupy,dwa razy Pan jakoś tak podmieniał nasze wózki dwa razy,że nie zwróciłam uwagi,jednak za trzecim razem chyba miał już dość i bez słowa zabrał dzieciaka zostawiając mi dwa kosze burczac pod nosem że on sobie sam zakupy będzie robił a nie ja mu pakuje to co ma brać,bo raz że to dziecko tam było to robiłam zakupy do dwóch koszyków,bo sprawdzajac zawartość jego kosza brakowala mi artykułów które powinny tam być,będąc przekonana że to mój koszyk do którego wkładam poprostu znikają.dopiero jak Pan uwolnił swojego dziecka po chwili dotarło do mnie że mam dwa wozki zapakowanej tymi samymi rzeczami i że ja dzieci w domu przecież zostawiłam.

III miejsce: Jedrzej Sosnowski

Pewnego razu w sklepie po dość długim okresie czasu spędzonym za granicą zdecydowałem że za zakupy zapłacę w kasie automatycznej ze względu na brak kolejki oraz ciekawość czym te kasy automatyczne są gdyż pierwszy raz miało dojść do mojego spotkania z takową. Podszedłem do kasy,przeskanowalem zakupy. Przy sobie miałem jedynie gotówkę. Wszystko świetnie, tylko gdzie się wkłada banknot żeby zaplacic. Informacje iż płacić można tylko kartą która dziś już jest dla mnie widoczna z pośpiechu ominołem i mój wzrok jej nie zarejestrował. Jednak odziwo udało mi się znaleźć miejsce na banknot, włożyłem czekam i nic,reszty nie wydaje do zapłaty tyle ile było krótko mówiąc szok. Pierwsza myśl że kasa zrobiła mnie w przysłowiowego balona, proszę ekspedientkę o pomoc tłumacze sytuację ludzie się patrzą czuje się jak dzikus, ekspedientka patrzy na mnie puka się w głowę i mówi : panie ale tu się paragony do niszczarki wrzuca a nie pieniądze, tu tylko kartą można placic... Próba szybkich zakupów skończyła się pół godzinnym oczekiwaniem aż ktoś otworzy tą skomplikowaną maszynę i odda mi moje pieniądze, no i później oczywiście czekanie w kolejce żeby zapłacić za zakupy.... Pozdrawiam :)

III miejsce: Jadwiga Puzewicz

Pewnego razu w moim miescie został otwarty nowy sklep poszłam tam na zakupy zupełnie przypadkiem z dzieckiem i płacąc przy kasie pani kasjerka powiedziała że jak dokupię coś za 2,50 będę brała udział w losowaniu nagród.Kupiłam pączka i moj paragon zakwalifikował do udziału w konkursie.Akcja trwała przez 1 miesiąc od otwarcia sklepu.Opatrzylam swoj paragon w numer telefonu wrzucilam do puszki przy kasie.Dziecko zjadło pączka a ja o całej sprawie zapomniałam.Jakież było moje zdziwiwnie kiedy ostatniego dnia miesiąca wieczorem zadzwonił właściciel sklepu i poinformował ze wylosowałam wycieczkę do Paryża.Podróż odbyłam zwiedziłam mnóstwo slynnych zabytków ale najbardziej wzruszylam się zwiedzając cmentarz Pere -Lachiase stojąc przy grobie Chopina,Edith Piaff czy Johna Morrisona z grupy The Doors.Suma sumarum wszyscy robili wielkie oczy gdy dowiedzieli się że za 1 -go pączka zwiedziłam Paryż wzdłuż i wszerz a ja będe pamiętała o tej przygodzie do końca życia.

III miejsce: Anula Wawrzyniak

Nie przepadam za zakupami w marketach - gdy tylko mogę, staram się kondensować je do 1 dnia w tygodniu, a potem mieć z głowy na kilka kolejnych dni. :) Robię je też w miarę szybko, zgodnie z listą - chyba... cóż, chyba że robię je z moją mamą. Bo kiedy jej pomagam i wożę od sklepu do sklepu, zwykle trwa to wieki. :) Moja mamuśka jest cudownie skrupulatna - ogląda wszystkie towary, sprawdza wagę, cenę za kilogram, daty ważności (jeśli jest choćby o 1 dzień dłuższa na danym produkcie, z satysfakcją kładzie właśnie ten okaz do koszyka)... Słowem: to taka rozrywka na dłużej. Mama jest w swoim żywiole, ja... niekoniecznie. :D A tak serio to ja przeżywam męki. I rzadko odnajduję w tych zakupach radość. O dziwo, był jeden sklep, w którym trochę się rozchmurzałam. A wszystko przez to, że można w nim było spotkać absolutnie cudownego sprzedawcę - fajnego, młodego gościa, który po prostu cieszył się tym, co robi, że może pogadać z ludźmi, że zarabia, że ma pracę. Serio, to było widać po każdym jego ruchu i geście, słychać - w każdym słowie. I udzielało się każdemu w kolejce, nawet jeśli była długa, a kasa akurat się zacięła... W końcu uznałam, że wypadałoby udokumentować to, że jest tam ktoś wyjątkowy. Napisałam maila do dyrekcji sklepów i do sklepu w moim mieście. :) Mam go do dziś: "Dzień dobry, piszę w nietypowej sprawie. W sklepie w Grodzisku Wielkopolskim pracuje od kilku tygodni taki młody chłopak. Nie znam imienia, ale w sumie nie potrzebuję go. Chciałam tylko napisać, że to jeden z najmilszych sprzedawców pod słońcem - uśmiechnięty, wygadany, zabawny i pomocny. Jeśli mogą mu Państwo - tak po prostu, anonimowo - przekazać po prostu, że jest świetny w tym, co robi, i znakomicie pracuje na wizerunek sklepu, to byłabym wdzięczna. Spotkanie po ciężkim dniu uśmiechniętego, po prostu miłego i życzliwego młodego człowieka za kasą potrafi niesamowicie poprawić humor. Niech ten chłopak o tym wie. I Państwo też powinni wiedzieć. Dla ułatwienia namierzenia - miał dziś dyżur w kasie ok. 13.30. Gratuluję pracownika. 🙂 I pozdrawiam ciepło!" Ta historia ma swój epilog pandemiczny - bo po jakichś 2 latach, w najcięższym lockdownie, który wszystkim działał koszmarnie na nerwy, dostałam telefon. Od tego chłopaka ze sklepu. Okazało się, że mój mail - z podpisem i telefonem w stopce - wisiał cały czas na tablicy na zapleczu, żeby każdy widział tę pochwałę. Gość spisał nr telefonu, gdy zmieniał pracę, a potem uznał, że w pandemii fajnie będzie odezwać się i oddać trochę tej dobrej energii, bo czasy są ciężkie. To była jedna z najmilszych rzeczy związanych z zakupami - i jedna z najfajniejszych niespodzianek - jaka mi się zdarzyła. I naprawdę fajny gest - w ciężkich czasach są one podwójnie cenne, dla mnie taki właśnie był ten telefon.

Wszystkim dziękujemy za zaangażowanie i świetną zabawę!

Nie chcesz przegapić kolejnych podobnych akcji Ding.pl? Zachęcamy do zaglądania na naszą stronę w celu sprawdzania gazetek promocyjnych i innych treści związanych ze światem handlu. Oto wybrana oferta:

Nie przegap żadnych najciekawszych artykułów!

Kliknij i obserwuj Ding.pl na

Włącz powiadomienia o ulubionych produktach:

Artykuły

Blog

Reklama